„Czego się boisz? No pokaż!”

Czasami spotykam się z prośbą by pokazać zdjęcie takie prosto z puszki. Nie lubię tego. Robię to bardzo rzadko – np. wtedy gdy robię zdjęcie ludziom i chcę im pokazać jak wyszli i co dobrze lub źle na zdjęciu wygląda. Uważam po prostu, że to co niektórzy nazywają zdjęciem prosto z puszki lub zdjęciem bez obróbki jest czymś już obrobionym, czymś co zostało przepuszczone przez program zaszyty w body aparatu a więc de facto wynikiem widzimisię programisty a nie autora zdjęcia. Przecież nawet w czasach analogowych retusz był czymś normalnym a wygląd zdjęcia finalnego zależał od odczynników, czasu i użytego papieru.

Gdy patrzę w wizjer, naciskam spust migawki często widzę oczami wyobraźni jak chcę zmienić zdjęcie. Czasami od razu wiem, że zdjęcie będzie w czarno-bieli, po to by podkreślić kształty czy nastrój całości. Czasami to tylko lekka zmiana kontrastu czy balansu bieli, usunięcie drobiazgu czy bliku, które przeszkadzają a czasami to  obróbka, która zmienia całkowicie charakter tego co pokazuje wyświetlacz aparatu.  I takie jest moje zbójeckie prawo jako autora zdjęcia – by było dokładnie takie jak ja chcę!

ps. Ale oczywiście nie trzeba się ze mną zgadzać.

pps. Są oczywiście przypadki gdy obróbkę trzeba ograniczyć do minimum – np. wymagania konkursów fotograficznych.

Zdjęcie na górze – podbita tylko niebieskość kurtki, zdjęcie dolna – pełne szaleństwo!