
… czyli Spowiedź z Obiektywem w Dłoni
Fotografia to piękna pasja, ale ma też swoją ciemną stronę. Każdy fotograf – amator, profesjonalista czy ten od zdjęć kotów na Instagramie – w pewnym momencie popełnia grzechy, które mogą doprowadzić go do… fotograficznego piekła. A może i gorzej – do braku lajków.
Oto 7 grzechów głównych fotografów, których lepiej unikać.
1. Onanizm sprzętowy (czyli święte „ailetomamegapikseli?”)
Nie ma nic złego w zainteresowaniu technologią, ale jeśli więcej czasu spędzasz na przeglądaniu specyfikacji niż na robieniu zdjęć, to coś jest nie tak. Obsesyjne porównywanie parametrów i analizowanie testów optycznych jeszcze nigdy nikomu nie pomogło zrobić lepszego zdjęcia. Więcej praktyki, mniej debat o numerkach.
2. Nielubienie statywu (czyli „przecież fizyka mnie nie dotyczy!”)
Statyw? Po co, skoro mam stabilną rękę? No cóż, fizyka mówi co innego – spróbuj utrzymać 1/20 sekundy przy ogniskowej 300 mm. Najlepsza stabilizacja nie pomoże. Rozmazane zdjęcie to nie artystyczna wizja, tylko zwykła porażka. Wystarczy raz spróbować statywu, by zrozumieć jakie możliwości daje!
3. Pośpiech (czyli „pstryk, pstryk i lecę dalej”)
Światło się zmienia, temat ucieka, czasu mało – więc strzelasz serię zdjęć w nadziei, że któreś będzie dobre. A potem okazuje się, że żadne nie jest. Bo zamiast się zatrzymać, pomyśleć i skupić na jednym porządnym kadrze, wolisz wypełniać kartę pamięci zbędnymi ujęciami. Mniej znaczy więcej – zwłaszcza w fotografii. no i „Zrobię jeszcze jedno, a nóż wyjdzie lepsze.” Potem kolejne. I jeszcze jedno. I tak 300 razy. A na koniec siedzisz i próbujesz wybrać najlepsze spośród setek niemal identycznych zdjęć. Czasem lepiej zrobić mniej ujęć, ale za to bardziej przemyślanych. Jakość > ilość – zawsze.
4. Niedbanie o sprzęt (czyli „przecież to tylko kurz!”)
Obiektyw wycierany rękawem, aparat noszony bez torby, albo niech patronka fotografów – św. Weronika broni, obiektyw noszony bez zatyczki a matryca czyszczona… czy też właściwie nigdy nieczyszczona. A potem zdziwienie, że na zdjęciach są plamy, a autofocus działa jakby miał zły dzień. Aparat to nie czołg – trochę troski mu nie zaszkodzi.
5. Zbyt wiele edycji (czyli „poprawię w programie”)

Edycja to potężne narzędzie, ale nie naprawi wszystkiego. Jeśli twoje zdjęcie wygląda, jakby przeszło lifting, który wymknął się spod kontroli, to znaczy, że przesadziłeś. Nie każde zdjęcie potrzebuje ton kontrastu, nasycenia i wyostrzenia do granic absurdu. Czasem mniej ingerencji oznacza lepszy efekt. tutaj dodam nie obrabiaj nigdy zdjęć po alkoholu – mi raz w efekcie pojawiły się na zdjęciu dwa księżyce!
6. Jestem artystą, po co mi technika? (czyli „czym gorzej, tym lepiej”)
„Aparat mnie ogranicza” – mówi ktoś, kto ignoruje podstawy fotografii i uważa, że nieostrość, złe naświetlenie i chaotyczna kompozycja to styl. Jasne, można łamać zasady, ale najpierw warto je znać. No chyba że jedynym celem jest tworzenie „oryginalnych” zdjęć, które wyglądają, jakby były robione przypadkiem … ale o tym było i chyba jeszcze będzie.
7. Robienie zdjęć wszystkim i wszystkiemu (czyli „wszystko jest warte uwiecznienia!”)
Masz aparat, więc fotografujesz wszystko, co widzisz – każde drzewo, każdy kamień, każdą filiżankę kawy. Problem w tym, że nie wszystko jest warte zdjęcia. Fotografowanie bez celu sprawia, że Twoje portfolio zamienia się w chaotyczny zbiór przypadkowych kadrów bez spójnej wizji.
Każdy fotograf ma swoje grzeszki. Ja przyznam się, że popełniłam wszystkie. Ważne, żeby wyciągać z nich wnioski. Bo ostatecznie nie liczy się liczba megapikseli, ilość zdjęć ani czas spędzony nad obróbką – tylko to, czy potrafisz uchwycić dobry moment.
Więc jeśli masz na sumieniu któryś z tych grzechów, przyznaj się, popraw koronę i idź robić zdjęcia!