Nie zrozumcie mnie źle – ja to rozumiem. Tempo życia, social media, te ciągłe „wrzucaj coś, bo inaczej świat o nas zapomni”. Ale czy ktoś kiedyś zatrzymał się na chwilę, żeby pomyśleć, jak wygląda życie fotografa w tej sytuacji? Pozwólcie, że Wam opowiem.
Kiedy Fotograf Staje się Sprinterem
W teorii, fotograf na evencie ma jedno zadanie: robić zdjęcia. W praktyce? To wygląda jak wyścig z czasem. Fotograf robi ujęcie, biegnie na bok, żeby w biegu coś obrobić na laptopie, wrzucić na serwer (o ile w ogóle jest internet), a potem wraca na pole bitwy, by zdążyć złapać kolejny moment.
Efekt? Zdjęcia wychodzą jak instant zupka chińska. Coś tam smakuje, coś tam wygląda, ale każdy wie, że to nie kuchnia Michelin.
„Ale Pani Fotograf, Dlaczego Tak Blado?”
A no dlatego, drogi kliencie, że wywołałam te zdjęcia wsadowo, bo zamiast pieścić każdy piksel, miałam dokładnie 7 minut na przygotowanie 10 ujęć. Jasność? Przycięte na szybko. Kolory? Trochę jakby ktoś na Instagramie przesadził z filtrem. Szczegóły? Jak ktoś znajdzie czas, to może ich sobie później poszukać.
No i teraz wchodzi pytanie: dlaczego? Dlaczego to wszystko tak na już? Czy nie lepiej chwilę poczekać, pozwolić fotografowi oddać zdjęcia, które zapierają dech, a nie tylko ledwo łapią oddech?
Social Media: Główny Winowajca
Rozumiem, że content na Instagramie i Facebooku musi być świeży jak bułki z piekarni. Ale serio, czy post z ładnie obrobionym zdjęciem publikowany dzień później traci na znaczeniu? Albo czy warto psuć wizerunek marki, wrzucając fotki, które wyglądają jakby były robione telefonem w ciemnej piwnicy, bo liczył się tylko czas?
Czyli drogi Zleceniodawco …
Drogi zleceniodawco, strzelając w kolano nam, fotografom, strzelasz też sobie. Wiesz dlaczego? Bo Twoje zdjęcia mogły być cudowne, gdybyś dał nam chwilę na ich przygotowanie. A tak, dostajesz coś, co wygląda jak pospieszne zdjęcie z rodzinnego obiadu.
Daj nam czas, a oddamy Ci fotografie, które będą jak najlepszy stek: soczyste, dopracowane i takie, że każdy będzie chciał więcej. Ale jeżeli „na już” jest Twoim mottem – cóż, gotuj się na zupki chińskie w świecie fotografii.
Z pozdrowieniami,
Fotograf, który lubi, gdy zdjęcia mają duszę. 🙂