… czyli „halo” i inne koszmary!

Przymusowe siedzenie w domu ma swoje „uroki”. Więcej czasu spędzam w sieci, a co za tym idzie – więcej oglądam zdjęć. Tak, zdjęć. Czasem pięknych, czasem przeciętnych, a czasem takich, że chciałoby się powiedzieć: „Kto Ci pozwolił to wrzucić do internetu?”. I wiecie co? Zorza polarna, którą widziałam ostatnio tylko przez okno (wiadomo, siedzimy w domu), potrafi być piękna. Ale niestety, ktoś zawsze musi „ulepszyć” ją do tego stopnia, że na zdjęciu wygląda bardziej jak wybuch supernowej niż subtelne zjawisko jakim jest.

Przyznam, że jestem już zahartowana na widok podkręconych kolorów. Okej, niech będzie. Rozumiem – przesuwasz suwaki, bo wierzysz, że jaskrawość oznacza „wow”. Ale wiecie co? Są rzeczy, które wytrącają mnie z równowagi znacznie bardziej niż krzykliwe kolory.

Halo, mój ulubiony koszmar!

Mówię o tej jasnej obwódce wokół ciemnych krawędzi na zdjęciach. Powstaje najczęściej, kiedy ktoś uznaje, że przesunięcie suwaka przejrzystości na maksa to dobry pomysł. Niespodzianka: NIE JEST. A już na pewno nie, jeśli chcecie, żeby ktokolwiek traktował Wasze zdjęcia poważnie. Bo to nie wygląda profesjonalnie. To wygląda jak efekt „coś tam kliknąłem, ale nie chciało mi się poprawić”.

Ale „halo” to nie zawsze kwestia przesuniętych suwaków. Czasem to efekt „genialnego” maskowania. Wiecie, maskowanie to taki magiczny wynalazek, który pozwala edytować zdjęcia selektywnie. Problem zaczyna się wtedy, kiedy ktoś robi to z dokładnością… no cóż, jakby używał patyka zamiast myszki. I zostają te słynne „aureolki”. Jasne, subtelne, „prawie niewidoczne” – aż do momentu, kiedy nawet na miniaturce widzisz, że coś jest nie tak.

Plastik: w małym okienku widzę więcej niż Ty w Lightroomie

Czy tak trudno się zatrzymać, cofnąć dwa kroki i pomyśleć: „Może jednak dam trochę mniej odszumiania, bo zaraz zrobi się plastelina”? Serio, zero szczegółów i człowiek zastanawia się czy fotograf jest ślepy?

Błagam, nie róbcie tego

Jeśli myślicie, że przesuwanie każdego suwaka w Lightroomie na maksa sprawia, że Wasze zdjęcie będzie wyglądać bardziej „pro”, to mam złą wiadomość. Nie będzie. Będzie wyglądać jak coś, co powinno zostać w folderze „Do nauki” na dysku, a nie lądować w internecie.

Więc, drodzy fotografowie – mniej suwaków, więcej myślenia. A jeśli już musicie coś „ulepszyć”, to róbcie to tak, żeby nie zostawiać za sobą tych cyfrowych śladów zbrodni. Bo jak widzę „halo”, artefakty i plastelinę na zdjęciach, to jedyne, co chcę zrobić, to zakrzyknąć: „Nie róbcie tak!”