
Ile to już razy słyszałeś:
„Ooo, ale masz aparat, to dlatego robisz takie dobre zdjęcia!”
No tak. W końcu pianista też gra dobrze, bo ma fajny fortepian, nie? Przecież to jasne – jak kupisz sobie patelnię za pięć stów, to od razu robisz omlety jak Magda Gessler czy Robert Makłowicz. To się robi samo. Sprzęt wystarczy.
Przecież to nie człowiek. Nie jego oko. Nie jego decyzje. Nie jego cierpliwość, wyczucie czasu, intuicja.
Nie, nie. To aparat.
I najlepiej, żeby miał 30 klatek na sekundę, ISO jak NASA, autofokus, który złapie ostrość nawet na lecącej mucholotce, i matrycę większą od Twojego kredytu hipotecznego. Bo przecież bez tego nie da się robić zdjęć. No po prostu nie da się. Nie i już.
Tylko…
Da się.
Bo sprzęt to tylko narzędzie. Owszem, dobry aparat może pomóc, ale bez Ciebie – bez Twojego pomysłu, bez Twojego spojrzenia – ten superhipermegawypasiony sprzęt będzie bezużyteczny. Aparat sam nie wybierze kadru. Sam nie podejdzie bliżej. Sam nie poczuje momentu.
To tak, jakbyś dał mistrzowi kuchni najtańszy nóż z bazaru. On i tak zrobi z niego lepszy użytek niż Ty z japońskiego arcydzieła za trzy tysiące.
Wiesz, co robi największą różnicę w zdjęciu?
To, kto trzyma aparat.
Nie tryb zdjęć seryjnych, nie liczba punktów ostrości, nie to, że aparat robi „klik” o 0,000001 sekundy szybciej od poprzedniego modelu. Bo jak nie widzisz zdjęcia w głowie, to nawet jak Ci dadzą sprzęt NASA i asystenta od ustawiania wszystkiego – i tak zrobisz byle co.
Chcesz lepszych zdjęć? Nie musisz sprzedawać nerki na nowy obiektyw. Może spróbuj wyjść, popatrzeć, poczuć klimat, pogadać z ludźmi, poczytać o kompozycji, zamiast tylko porównywać cyferki w tabelkach.
Sprzęt pomaga, ale nie robi roboty za Ciebie.
Ty robisz zdjęcie.
Ty widzisz.
Ty czujesz.
Aparat?
Aparat Ci tylko towarzyszy.
Ale spokojnie – nie przerywaj zakupów. W końcu najnowszy model na pewno zrobi z Ciebie artystę. Prawda?