Ach, ISO. Ten jeden tajemniczy skrót, który nowicjusze w fotografii mylą z czymś na miarę magicznego zaklęcia. „Podnieś ISO, a twoje zdjęcia będą jaśniejsze!” – brzmi znajomo? Tak, to rada, którą znajdziesz na każdym forum fotograficznym, ale nie oszukujmy się: podniesienie ISO to jak wzięcie kredytu we frankach. Na początku wygląda fajnie, a potem… no cóż, zostajesz z szumami większymi niż te, które generuje twoja pralka przy wirowaniu.
Co to jest ISO?
W praktyce ISO to miara wrażliwości twojego aparatu na światło. Im wyższa wartość ISO, tym jaśniejsze zdjęcie możesz uzyskać. Brzmi jak świetna opcja, prawda? Ale jak to w życiu bywa – za wszystko trzeba płacić. A cena za podkręcenie ISO to szumy. Takie małe, irytujące plamki, które sprawiają, że twoje zdjęcie wygląda jak zrobione kalkulatorem.
Jak używać ISO, żeby nie wyglądać jak amator?
- Zacznij od niskiego ISO.
Serio. ISO 100 lub 200 to twoi najlepsi przyjaciele. Dlaczego? Bo zdjęcia będą czyste i wyraźne. - Podnoś ISO tylko wtedy, kiedy musisz.
Okej, zdarza się, że światło jest jak budżet na kulturę – prawie nie istnieje. W takich momentach możesz podnieść ISO, ale z głową. Nie rzucaj się od razu na 8000, chyba że lubisz estetykę kamer przemysłowych z lat 90. - Sprawdź granice swojego aparatu.
Każdy aparat ma swój moment, kiedy ISO przestaje być przydatne, a zaczyna działać jak klątwa. Zrób test – zrób zdjęcia na różnych poziomach ISO i sprawdź, kiedy zaczyna się cyfrowa katastrofa. - Nie wierz w cuda.
Tak, producenci aparatów lubią się chwalić, że ich model ma ISO 102400. Prawda jest taka, że przy tej wartości zdjęcie wygląda, jakbyś fotografował mgłę wśród ogniska.Czy wysokie ISO ma sens?
Przyznajmy: wysokie ISO nie jest całkowitym złem. Czasem może uratować ci skórę – o ile wiesz, kiedy go użyć. Oto kilka przykładów, kiedy podkręcenie ISO to mniejsze zło:
- Gwieździste niebo i astrofotografia.
Fotografowanie gwiazd wymaga długiego czasu naświetlania, i jednoczesnego podkręcenia ISO. Wysokie wartości, jak 3200 czy 6400, pomogą uchwycić delikatne światło gwiazd, ale pamiętaj: szumy też mogą stać się „gwiazdami” twojego zdjęcia, więc działaj z rozwagą. - Ciemne muzea i galerie.
Zakaz używania lampy błyskowej (KTOŚ ICH JESZCZE UŻYWA??)? Oczywiście, bo kto by chciał niszczyć klimat da Vinci LED-em. W takich warunkach wysokie ISO (np. 1600–3200) pozwoli ci uchwycić detale, nie zmieniając muzeum w pole bitwy świetlnej. Szumy? Tak, pewnie będą. Ale przynajmniej będziesz mógł pokazać znajomym zdjęcia zamiast mówić: „Tu, w tej czarnej plamie, była Dama z Łasiczką”. - Koncerty i imprezy nocne.
Fotografowanie w ciemnym klubie to wyzwanie. Wysokie ISO jest tutaj nieuniknione, jeśli chcesz uchwycić energię sceny i kolorowe światła, a nie tylko sylwetki przypominające duchy. 6400? Czemu nie – byle nie wyglądało to, jakbyś fotografował kalkulatorem w trybie „retro”. - Fotografia sportowa w słabym oświetleniu.
Wieczorny mecz? Hala sportowa? Wysokie ISO pozwoli zamrozić akcję, kiedy przysłona i czas naświetlania nie wystarczają. Lepiej mieć trochę szumu niż rozmazany chaos.
- Gwieździste niebo i astrofotografia.
Wysokie ISO – nie taki diabeł straszny
Tutaj ważna uwaga, której wielu początkujących nie rozumie: dobrze naświetlone zdjęcie o wysokim ISO będzie szumiało mniej niż niedoświetlone zdjęcie o niskim ISO. Jak to możliwe? To proste. Jeśli próbujesz „ratować” ciemne zdjęcie w postprodukcji, podnosząc jasność, szumy i tak się pojawią – a czasem będą wyglądać jeszcze gorzej, bo zostaną uwypuklone przez obróbkę. Podkręcenie ISO w aparacie pozwoli ci uchwycić odpowiednią ekspozycję już na etapie robienia zdjęcia, dzięki czemu unikniesz drastycznego „wyciągania” detali z cieni.
Więc następnym razem, zamiast uparcie trzymać się ISO 100 w ciemnym pomieszczeniu, pomyśl o tym, ile pracy zaoszczędzisz sobie (i swojemu komputerowi) przy edycji. Szumy przy wysokim ISO w dobrze naświetlonym kadrze mogą być subtelne, a niedoświetlony obraz to prawdziwa katastrofa wizualna.
Podsumowanie: ISO to narzędzie, nie ratunek
Jeśli myślisz, że ISO rozwiąże wszystkie twoje problemy ze zdjęciami, to mam złą wiadomość: potrzebujesz więcej niż jednego magicznego guzika. ISO jest jak szybka przekąska – dobra w nagłych wypadkach, ale na dłuższą metę może zepsuć cały posiłek.
Więc następnym razem, zanim podkręcisz ISO, zastanów się: czy naprawdę musisz to zrobić? A może lepiej poszukać statywu, otworzyć przysłonę albo – niech to będzie szok –jakoś inaczej doświetlić zdjęcie?
I pamiętaj: światło to twój przyjaciel. ISO to tylko znajomy, który wpada na imprezę, wypija całe wino i zostawia bałagan.
Dama z łasiczką zrobiona na ISO 20 000 😉
Wiki w deszczu – ISO 1000 🙂