…czyli gorzka lekcja życia

Witajcie w dziwnym świecie, gdzie technologia miewa swoje fanaberie. Kopie zapasowe to nie opcjonalny kaprys dla nadgorliwców – to tarcza, bez której prędzej czy później pożałujesz, że w ogóle dotknęłaś komputera.  Wyobraź sobie: siedzisz przy kawie, przeglądasz pliki, a tu nagle dysk mówi „do widzenia” i zabiera ze sobą wszystkie dane. Ignoruj tę możliwość dalej jeżeli chcesz ale nie dziw się gdy kiedyś będziesz kląć jak szewc patrząc na coś co kiedyś było twoimi danymi.

Wysuwanie kart, czyli szarpanina z zasadami

Klasyką gatunku jest wyjmowanie kart i pendrive’ów z gniazda bez podania komendy „wysuń/odmontuj”. Kiedyś wyciągałam wszystko na chama, bo szkoda mi było sekundy na procedury. Efekt? Raz mi się upiekło, raz nie – kiedyś jednak dane poszły w pi… ups znaczy się  kosmos, a ja siedziałam jak idiotka. Odzyskanie? …. taaaa oczywiście …. Teraz wydaję komendę „wysuń” z elegancją, której nie powstydziłaby się arystokratka, ale w środku i tak gotuję się z irytacji.

Odzyskiwanie zdjęć, czyli mission impossible

I perełka na koniec – odzyskiwanie plików. Serio myślisz, że jak coś zniknie, to magicznie klikniesz „cofnij” i po sprawie? Ha, dobre sobie. To żmudna, czasochłonna orka, która pochłania nerwy, kasę i jeszcze więcej nerwów, a i tak nie masz gwarancji, że cokolwiek wróci. Ja raz próbowałam – kilka dni w oprogramowaniu darmowym i płatnym. A efekt? Straciłam cały zapis jakiegoś jubileuszowego koncertu. Odzyskałam częściowo, często jedynie fragmenty zdjęć i co ciekawe rzeczy, które dawno temu z dysku usunęłam 🙂

Ludzie dzielą się na obytych i tych, którzy szybko nabierają obycia

Są dwa typy ludzi: ci, co robią kopie zapasowe, i ci, co zaczną je robić. To nie fizyka kwantowa , to statystyka. Odzyskanie czegokolwiek? Koszmar – godziny grzebania w programach, które obiecują cuda, a dają głównie nadzieję a nie realizację. Można też zlecić to profesjonalistom … tanio nie będzie a czy odzyskają coś więcej?

Więc rób kopie, wysuwaj te karty i nie licz na cud, bo technologia to nie bajka z happy endem. Mówiąc wprost ignorancja boli, a odzyskiwanie boli podwójnie.