czyli  poradnik dla odważnych (albo naiwnych)

Zima. Magiczna pora roku, kiedy świat pokrywa się bielą, a wszystko wydaje się piękne i czyste. Idealny moment na wyciągnięcie aparatu, prawda? No, chyba że Twoje palce odmówią współpracy, bateria umrze po 15 minutach, a wszystkie zdjęcia będą wyglądać jak smutne, szare pocztówki. Ale spokojnie – oto 7 rad, które pomogą Ci przetrwać i (może) zrobić coś sensownego zimą.

1. Ubierz się jak na wyprawę na biegun północny (serio)

Fotografowanie zimy to sport ekstremalny. Nie wystarczy ciepła kurtka – potrzebujesz całego arsenału: termoaktywnych skarpet, czapki, szalika i takich butów, które nie poddadzą się pierwszej lepszej kałuży błota pośniegowego. Zwróć uwagę na rękawiczki – najlepiej te, które pozwalają operować aparatem bez amputacji palców. Pamiętaj, fotograf, który zmarznie, to fotograf, który wraca do domu wściekły i bez zdjęć.

2. Nie licz na aparat, że „sam się ogarnie”

Automatyczny tryb w zimie? Tak, to brzmi jak idealny przepis na zdjęcia wyglądające jak fototapeta z lat 90. Śnieg oszukuje aparat, sprawiając, że wszystko jest albo przepalone, albo przypomina zgniły błękit. Naucz się ręcznych ustawień, bądź mistrzem ekspozycji i nie zapomnij: balans bieli to twój nowy najlepszy przyjaciel. Albo rób zdjęcia w RAW 🙂

3. Nie bądź ofiarą zimowego zabójcy baterii

Zima uwielbia pożerać baterie. Najlepiej trzymaj zapasowy akumulator blisko ciała, na przykład w kieszeni kurtki. Po powrocie do domu wyjmij akumulatory z aparatu. Dlaczego? Kondensacja – ta miła rzecz, która sprawia, że Twój sprzęt przypomina wilgotną szmatę. Aparat może Ci tego nie wybaczyć.

4.  Wschody słońca – bo kto potrzebuje snu?

Nie ma nic piękniejszego niż zimowy wschód słońca, gdy światło maluje śnieżne krajobrazy na złoto-różowo… pod warunkiem, że dasz radę się do niego doczołgać. W zimie świt oznacza wstawanie o godzinie, która oficjalnie nie powinna istnieć. Budzik na 5:00? Check. Kubek kawy w dłoni? Check. Uczucie, że popełniasz błąd? Check. Ale kiedy staniesz tam, patrząc, jak pierwszy promień słońca muska ośnieżone drzewa, zapomnisz o śniegu w butach i marznięciu. Przynajmniej na 15 sekund.

5. Przygotuj się na spojrzenia przechodniów

Chcesz zrobić idealne ujęcie śnieżnej gałązki, więc klękasz w zaspie, rozkładasz statyw i leżysz na ziemi z aparatem w rękach. W tym czasie przypadkowi ludzie patrzą na ciebie jak na kogoś, kto zgubił się w drodze do ośrodka terapeutycznego. To normalne – ignoruj ich. Pamiętaj, że to ty masz wizję artystyczną, a oni… no cóż, pewnie chcą tylko przejść obok ciebie suchą nogą.

6. Śnieg to piękno i koszmar – chroń swój aparat

Śnieg jest romantyczny, dopóki nie zacznie topnieć na Twoim sprzęcie. Pamiętaj: większość aparatów nie lubi wilgoci, więc jeśli zamierzasz robić zdjęcia w zamieci, zaopatrz się w specjalną osłonę przeciwdeszczową (tak, są takie rzeczy). Ewentualnie zaimprowizuj – woreczek strunowy z wyciętą dziurą na obiektyw działa zaskakująco dobrze. Po powrocie do domu nie włączaj od razu aparatu – niech powoli osiągnie pokojową temperaturę. Chyba że chcesz, żeby Twój obiektyw wyglądał jak para na zimowym spacerze: zaparowany i zdruzgotany.

7. Nie zapomnij o termosie i cierpliwości

Fotografowanie zimą to maraton, nie sprint. Zimowe krajobrazy mają tę magiczną zdolność, że wyglądają najlepiej w momencie, gdy już chcesz wracać do domu. Dlatego termos z gorącą kawą, herbatą czy czekoladą to twój najlepszy przyjaciel. A cierpliwość? Cóż, to chyba jasne – zima rzadko kiedy współpracuje, ale to część zabawy.

Zimowa fotografia to wyzwanie, ale daje też ogromną satysfakcję. Przygotuj się na mroźne palce, szybkie zgonowanie baterii i nieprzewidywalne warunki. Ale kiedy wreszcie zrobisz to jedno idealne zdjęcie, zrozumiesz, że było warto. A jeśli nie – zawsze możesz powiedzieć, że to było „dla sztuki”.