…Czyli jak uchwycić człowieka a nie tylko twarz.

Czy mieliście kiedyś , że pstrykacie fotki ludzi i myślicie sobie: „O, to będzie portret, fejs zawyje z zachwytu!”. Ja tak. Potem powrót do domu, oglądanie zdjęć i… ziew. Ładne, ale równie głębokie co kałuża po deszczu. To nie był portret. To był kolejny „człowiek w kadrze”.

W świecie, gdzie każdy z telefonem uważa się za Annie Leibovitz, pora zadać pytanie: czym w ogóle jest portret? Bo sorry, ale nie wystarczy wycelować obiektyw w czyjąś twarz i nazwać tego „sztuką”. Portret to coś, co mówi o człowieku – jego historii, emocjach, może nawet o tym, co jadł na śniadanie (żartuję… chyba). Spróbujmy ustalić czym różni się portret od zwykłej fotki i jak przestać robić zdjęcia, które wyglądają jak odrzuty z banku zdjęć.

Czym różni się portret od „o, patrz, człowiek!”?

Fotografia ludzi to taki worek, do którego wrzucamy wszystko: selfie z wakacji, babcię na imieninach, przypadkowego hipstera na ulicy. Są ładne, czasem nawet bardzo, ale zwykle opowiadają o miejscu, chwili albo o tym, jak dobrze opanowałeś filtr „clarendon”. Portret to inna bajka. To zdjęcie, które sprawia, że patrzysz i myślisz: „O, ten gość ma historię. Może jest poetą. Albo zbiera kapsle”.

Różnice w punktach, bo kto ma czas czytać elaboraty:

  • Intencja: zdjęcie ludzi to „pstryk, bo ładnie”. Portret to „pstryk, bo chcę pokazać, kim jesteś”.
  • Emocje: Portret łapie duszę – smutek, radość, znudzenie życiem. Fotografia ludzi łapie… no, głównie ładność.
  • Tło: W portrecie tło jest jak statysta – wspiera, ale nie kradnie show. W fotce człowieka tło często gra główną rolę („Patrz, byłem w Paryżu!”).
  • Relacja: Portret wymaga, żebyś choć przez sekundę „pogadał” z człowiekiem, nawet wzrokiem. Fotografia ludzi? Wystarczy, że nie zauważą obiektywu.

Jak zrobić portret, który nie jest „meh”?

No dobra, chcesz portret, który nie wygląda jak stockowe „uśmiechnięty biznesmen #372”? Oto kilka trików, które wyciągnęłam z własnych prób i błędów (głównie błędów). Ostrzegam: wymagają odrobiny wysiłku, ale hej, czy ktoś mówił, że sztuka to bułka z masłem??

1. Nie bądź stalkerem, bądź kumplem

Nie musisz od razu zapraszać kogoś na kawę, ale rzuć uśmiech, zapytaj o pogodę albo pochwal ich psa. Tak, rozmawiam z nieznajomymi o ich psach czy łowieniu ryb. Dwie minuty rozmowy i bam – portret z iskrą w oczach, a nie „kto ty w ogóle jesteś”.

Ćwiczenie: Zagadaj do kogoś przed zdjęciem. Jedno pytanie, 30 sekund. („Piękny pies – mogę wam zrobić zdjęcie?” Zobacz, jak zmienia się jego spojrzenie.

2. Detale, detale, detale

Zapomnij o „ładnej buzi”. Szukaj szczegółów, które krzyczą: „To ja!”. Spracowane dłonie rybaka, kolczyk w nosie artystki, brudne buty podróżnika.

Ćwiczenie: Zrób portret, gdzie detal (dłonie, oczy, cokolwiek) gra pierwsze skrzypce. Reszta to tło.

3. Światło to nie tylko „o, słońce świeci”

Światło to Twój kumpel, który może zrobić z portretu dramat albo komedię. Ostre cienie? Dramat. Miękkie światło z okna? Romans. Eksperymentuj, zamiast klikać „auto”.

Ćwiczenie: Zrób dwa portrety w różnym świetle (np. okno vs lampa). Sprawdź, który ma więcej „duszy”.

4. Daj im być sobą (serio)

Nie ustawiaj ludzi jak manekinów z Zary. Niech się śmieją, ziewają, patrzą w dal. Najlepszy portret dziecka zrobiłam, gdy bawiło się w ulewnym deszczu (nawet Vogue polubił 😉

Ćwiczenie: Zrób portret bez reżyserowania. Czekaj na moment, gdy ktoś zapomni o aparacie.

5. Zastanów się: „Co to mówi?”

Przed pstryknięciem zadaj sobie pytanie: „Co to zdjęcie mówi o tym człowieku?”. Jeśli odpowiedź to „nic” albo „ładnie wygląda”, zmień kadr, bo robisz stocka, nie portret.

Po co nam portrety w świecie selfie?

W czasach, gdy każdy pstryka 50 zdjęć dziennie, portrety przypominają, że fotografia to nie tylko „patrz, gdzie byłem”. To sposób, by powiedzieć: „Hej, ten człowiek istnieje i ma coś do opowiedzenia”. Dla mnie portret to jak pamiętnik – zapis emocji, które inaczej by przepadły.

Link do mojej galerii portretów https://www.katula.pl/portrety-2/